czwartek, 24 lutego 2011

Lofociarnia poranna...


Kolejny raz mrozy zmogły wszystkich... mało że są problemy z ogrzewaniem to do tego doszły problemy z tankowaniem... kto by przypuszczał że dystrybutory będą strajkowały skoro nawet ludziom się nie chce. Sieć energetyczna pada dobrze że śnieg nie wpadł na pomysł, żeby brać przykład z prądu... W takich ekstremalnych sytuacjach człowiek wraca do miłych chwil szczególnie wakacyjnych. Przynajmniej w moim przypadku jest tak że najbardziej tkwią mi w głowie wyjazdy takie, których drogi prowadzą po dotąd nieznanych zakamarkach. Rok 2010 to zdecydowanie nurkowa włóczęga po Norwegii i Lofotach... Piękne kolorowe zaspane regiony, które rządzą się swoimi odwiecznymi prawami. Pojawia się pytanie czy tylko poprzez kolorowe malownicze zdjęcia można oddać urok miejsca, o którym się myśli z krajobrazową wrażliwością ? Myślę że na to pytanie najlepiej odpowie zdjęci,e które dziś zamieszczę jako zobrazowanie mojego porannego nastroju... Nie chcę przechwalić dnia przed zachodem słońca ale z wrodzoną "pewnością siebie" jestem w stanie zaryzykować stwierdzenie że chyba nikt i nic nie jest w stanie zepsuć mi nastroju...  Nawet miły kolega który właśnie minie poinformował że opuszcza nasz biegun północy i rusza na wyprawę po wulkanicznych Hawajach.... z jednej strony bardzo zazdroszczę ale z drugiej... hmmm jestem, jednym z nielicznych dziwolągów, którzy cieszą się z faktu że znajomi maja fantazje , idzie im dobrze, są w stanie mimo ogólnych narzekań polepszać sobie samopoczucie .... już dawno nie miałem tak rozedrganych nóg... czy to wróży że rok 2012 będzie pasmem podróży, wypraw i szwędactwa ....? Kto wie miłego mroźnego dnia... ;-)